Z szacunków specjalistów wynika, że mamy w Polsce około trzech milionów (a może nawet więcej?) osób zmagających się z cukrzycą. Gdyby pewnego dnia wykonać profilaktyczne badania powszechne poziomu cukru we krwi okazałoby się, że „słodkich” Polaków jest znacznie więcej. Co najgorsze, chorych na tę, początkowo, bezbolesną chorobę przybywa niemal w geometrycznym tempie. Gdy usłyszałem, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie, nie mam wątpliwości, że za kilka, może za kilkanaście lat będziemy w czołówce. Krajem z największą liczbą chorych na cukrzycę.
To ludzie otyli i z nadwagą stanowią największą grupę osób zasilających kolejki do diabetologa. Problem otyłości zaczyna się w rodzinnym domu, gdzie często nie zwraca się uwagi co się je. W szkolnych sklepikach też mało gdzie zwraca się uwagę na produkty, które oferuje się dzieciom. Rower i skakankę, grę w klasy i w podwórkową piłkę nożną zastąpiły komputery, laptopy, komórki. Zasiedzieliśmy się wszyscy a o fizycznej aktywności przypominamy sobie dopiero wtedy, gdy wiemy już, gdy to jest potwierdzone, że zostaliśmy oficjalnie zaliczeni do olbrzymiej polskiej ekipy diabetyków. Wtedy liczymy na to, że jakieś tam tabletki problem wcześniej czy później rozwiążą. Nie rozwiążą! Żadne akcje edukacyjne nie są skuteczne, dopóki nas choroba boleśnie nie doświadczy. Wtedy bywa jednak za późno. Mimo wszystko – chrońmy nieświadome dzieci przed cukrzycą.